W ostatnim miesiącu dwa razy w przestrzeni publicznej usłyszałam słowo „samogwałt“. Jak to się stało, że naznaczone tak negatywną emocją słowo nadal określa czynność, która jest naturalnym wyrazem ludzkiej seksualności? Sprawdziłam w słownik PWN – „samogwałt“ odsyła do „onanizm“. Też nie najlepiej.

Betty Dodson, zwana „matką masturbacji“ w swojej autobiograficznej książce „Sex for One“ o automiłości pisze tak: Masturbacja to podstawowa forma seksualnej ekspresji. Nie jest tylko dla dzieciaków, osób, które zakończyły związek, a nie weszły jeszcze w następny, czy dla ludzi starszych, którzy zostali sami. Masturbacja to romans, który każdy z nas ma sam ze sobą przez całe swoje życie.

Co Wy na to? Podzielcie się ze mną słowami, których używacie na określenie seksu uprawianego solo.

I na koniec trochę statystyki. Do masturbacji przyznaje się 47 proc. mężczyzn i 23 proc. kobiet – tak wynika z badania „Seksualność Polaków 2017“ przygotowanego przez prof. Zbigniewa Izdebskiego. Kolejne 36 proc. panów i 26 proc. pań powiedziało ankietorom, że choć kiedyś się masturbowali, teraz już tego nie robią.

Dlaczego?

Czy kobiety potrzebują własnego słowa na określenie masturbacji?