Czy to zwykła ciekawość popycha ludzi do „mierzenia“ seksu? Sprawdzania, jak wpływa na zdrowie, ile mięśni anagażuje, ile kalorii pochłania. Czy też może kryje się za tym szukanie usprawiedliwienia do podejmowania aktywności seksualnej, gdy trudno jest przyznać, że chcemy się kochać po prostu dla przyjemności.

W gruncie rzeczy to jest pytanie, czy umiemy oddać się przyjemności dla samej przyjemności, czy jesteśmy gotowi pobłażać sobie bez wyrzutów sumienia, że robimy coś bez celu. A bez celu nie oznacza przecież bez sensu. Jest bardzo dużo sensu w seksie, który jest sensualną i erotyczną przyjemnością, w seksie tu i teraz, w seksie, któremu nie towarzyszy pytanie: co na tym zyskam?

Tymczasem wydaje się, że często argument seks jest zdrowy jest bardziej przekonujący niż ten, że seks jest przyjemny.

Mike Anger liczył, ile mięśni angażuje seks. Wyszło mu, że 657. Stąd już prosty wniosek, że seks jest naprawdę wyjątkową aktywnością o dobrocznych właściowościach dla dosłowanie całego ciała. Świetnia, ale czy z powodu tej wiedzy seks stanie się bardziej przyjemny? Czy może znowu za przyjemność musimy ćwiczeniem ciała?

Zaraz za mierzeniem pracy mięśni czai się pytanie o spalanie kalorii, bo skoro pracują mięśnie, to już… miejmy coś z tego. Kanadyjscy naukowcy założyli parom sportowe opaski i przez miesiąc badali, jakim właściwie wysiłkiem fizycznym jest seks. Wyszło im, że owszem, około pół godziny seksu to energetyczny wysiłek większy niż joga. Mężczyźni w tym czasie spalają około 100 kalorii, a kobiety około 70. Na szczeście w porówniu z bieżnią to niemal nic.

Frappier J., Toupin I., Levy J.J., Aubertin-Leheudre M., Karelis A.D. (2013)

Na szczęście? Tak, bo seks nie musi szukać usprawiedliwień. I tak jest zdrowy.

Zdjęcie: Scott Webb/Unsplash.com