Książkę Gdzie ci mężczyźni? można czytać, rozumieć i interpretować z wielu różnych perspektyw i to chyba jest jej największą siłą. Prowokuje ciekawe (choć często alarmujące) refleksje i myśli, nie tylko wokół głównego tematu – definiowania męskości, kondycji chłopców i młodych mężczyzn. Dla mnie najciekawsze hasło – natychmiastowa gratyfikacja.

Natychmiastowa gratyfikacja jest coraz częstszym i coraz powszechniejszym motorem działań nie tylko młodych chłopców (których głównie dotyczy książka), ale także dziewcząt, a nawet pokusiłabym się o stwierdzenie – nas wszystkich. Choć Zimbardo i Coulombe podkreślają przede wszystkim związek między korzystaniem z nowych technologii – w szczególności gier wideo i internetowej pornografii – a dążeniem do natychmiastowej gratyfikacji przy wyborach życiowych, to uważam, że przyczyn jest więcej.

Korzystanie z internetu jako nieskończonego zasobu informacji (powstrzymałam przed napisaniem: wiedzy), dostępnych szybko i w dowolnym momencie (mogę sprawdzić wszystko w każdej chwili, nie mów do mnie „wyczerpałeś limit“ – jak to podsumowuje raper Taco Hemingway), powoduje, że nie angażujemy już prawie wcale pamięci długotrwałej. Uczenie przestało być procesem, nawet myślenie przestało być procesem, a stało się sprawdzaniem. Szukanie powiązań między przyczynami a skutkami przestało być potrzebne dla zrozumienia świata, zresztą samo zrozumienie przestało być potrzebne. Każdego dnia za to sprawdzamy na nowo świat, pochłaniając krótkie nie łączące się z przeszłością, ani z przyszością porcje informacji (choć czasem to tylko porcje słów). To kolejna przyczyna sukcesu natychmiastowej gratyfikacji.

… mogę sprawdzić wszystko w każdej chwili, nie mów do mnie „wyczerpałeś limit“ … www.tacohemingway.com

Swoje znaczenie ma też sposób wychowania dzieci. Myślę o jednym, konkretnym sposobie, który na własne potrzeby nazywam wychowaniem na żądanie (żądanie dziecka, nie opiekuna rzecz jasna). Dziecko, które na nic nie czeka, nie będzie na nic czekać w dorosłym życiu, a nowe technologie tylko mu ułatwią takie wybory, dzięki którym zazna natychmiastowej gratyfikcji. To model, w którym przyjemność (szeroko rozumiana) jest ważniejsza niż wysiłek, czy odpowiedzialność. Ale w dłuższej perspektywie tracimy też coś ważniejszego – poczucie satysfakcji z samodzielnych osiągnięć. W modelu wychowania na żądanie dziecko wszystko dostaje, niczego nie osiąga (nawet jeśli to osiąganie oznacza takie drobne w sumie rzeczy jak na przykład: czekanie, oszczędzanie, czy pomaganie).

Inna sprawa, że trudno być może dziwić się popularności tego modelu w sytuacji, w której już od dawna „ja“ stało się ważniejsze od „my“, czemu sprzyja cała współczesna psychologia i wszystkie jej: czego TY chcesz, co TY myślisz, co TY czujesz. Nie kwestionuję wszystkich zalet takiej indywidualizacji i stawiania siebie na pierwszym miejscu. Sama zresztą musiałam się nauczyć mówić np. to nie mój problem i ze stuprocentową pewnością stwierdzam, że jest to niezwykle przydatna życiowa umiejętność. Niemniej trzeba mieć świadomość, że tam, gdzie przyjdzie nam wybrać między „ja“ a „my, a nawet czasem „oni“ (bo jest mitem, że przed takim wyborem nigdy nie staniemy), pokusa odwrócenia się plecami jest silniejsza i usprawiedliwiona w kulturze, która promuje „ja“ (i natychmiastową gratyfikację).

Jakie są skutki dążenia do natychmiastowej gratufikacji? Myślę, że intuicyjnie wszyscy to wiemy. Ucierpią wszystkie dziedziny naszego społecznego funkcjonowania, która wymagają choć trochę czasu, czyli są związane z pewnym procesem. Nauka jest procesem. Nawiązywanie relacji – przyjacielskiej, miłosnej, czy zawodowej – jest procesem. Przygotowanie wartościowego posiłku też jest procesem. Posunę się jeszcze dalej, a co tam, życie jest procesem …

Obiecujące jest to, że już jest odpowiedź. Ruch slow. Slow food, slow life, slow sex – żeby podać tylko kilka przykładów. Szkoda tylko, że póki co do slow zwracają się ludzi dojrzali, którzy decydują się świadomie wybrać taki życie, rezygnując natomiast z tego, co jest potencjalnie łatwo dostępne i szybko satysfakcjonujące, ale w dłużej perspektywie mniej wartościowe. Szkoda, że ta świadomość przychodzi późno, podczas gdy wychowanie młodych ludzi, ich kultura i świat działają nadal pod dyktando natychmiastowej gratyfikcji.

Wiem, że nic w tym tekście nie jest wprost o seksualności, nawet o męskości nic nie ma. Warto bezpośrednio sięgnąć do książki, jeśli chodzi o te zagadnienia. Bardzo doceniam zresztą rozłożenie akcentów przez autorów. Choć próbują zdefiniować w jakim punkcie znajdują się młodzi mężczyźni pod względem szeroko rozumianego społecznego funkcjonowania, to jednak podkreślają wagę i znaczenie trzech – wydawałoby się niszowych – elementów: gier wideo, internetowej pornografii i umiejętności nawiązywania realnych relacji seksualnych.

Jak to się łączy, sprawdźcie sami.

Gdzie ci mężczyźni? Philip G. Zimbardo, Nikita S. Coulombe. Wydawnictwo PWN. Ilustracja – fragment okładki.