W bajkach pocałunek budzi księżniczkę do życia. Ale Almodovar poszedł na całość – to seks daje życie w więcej niż jednym znaczeniu. „Porozmawiaj z nią“ – jak wszystkie filmy reżysera – ma misterną fabułę, w której przeplatają się małe i duże opowieści. Ostatnio przypomniała mi się jedna z nich – historia miłości Beningo do pozostającej w śpiączce tancerki Alicii.
Benigno łatwo mógłby być przedstawiony jako potwór (jest nawet w filmie egoistyczna matka, którą można za to obwinić). Obserwował Alicię długo, śledził ją, a gdy po wypadku zapadła w śpiączkę i znalazła się w ośrodku, w którym był pielęgniarzem, niepostrzeżenie zmonopolizował opiekę nad nią, aż w końcu odważył się na seks z nieprzytomną.
Almodovar ma dużo współczucia dla Benigno, ale choć nie ma gwałtowych scen, nie można nazwać inaczej jak „gwałtem“ seksu z kimś, kto nie jest w stanie wyrazić na to zgody. A jednak … to właśnie ten akt obudził Alicię ze śpiączki. Ciężarną Alicię. Podwójna życiodajna siła. To niczego nie usprawiedliwia. To tylko (czy aż?) dobry odprysk złego.
Film nie jest nowy, więc bardziej mam w głowie obrazy i myśli. Pojedyczne historie, szczegóły bardziej ze mną zostały niż całość fabuły. „Porozmawiaj z nią” ma różne seksualne smaczki (na przykład historia mężczyzny tak małego, że zamieszkał w waginie swojej ukochanej), ale głównie pamiętam wrażenie niesamowitej fizyczności i cielesności. Jest ciało silne, ćwiczone i trenowane do corridy, do baletu. Jest też wymagające opieki ciało w chorobie, nieprzytomne. Jest ciało uzależnione. Cielesność jest niemal kolejnym bohaterem filmu, bardzo pasjonującym.
Pedro Almodovar „Porozmawiaj z nią“, 2002 (zdjęcia z filmu)