Fot. Krzysztof Bieliński/teatrdramatyczny.pl

Charlie, który oddziedziczył upadającą fabrykę butów, szuka swojej niszy, poznaje Lolę – drag queen – i zaczyna produkować kobiece buty dla mężczyzn – tyle fabuła „Kinky boots“, musicalu, którego polską wersję wystawia warszawski Teatr Dramatyczny.

Warto się wybrać choćby po sporą dawkę energetycznej radości. Tak się zresztą składa, że wolność (a spektakl jest także o uwalnianiu siebie) i radość mają wiele wspólnego. Wolność to rozmach, oddech, przestrzeń, bo gdy zyskujemy poczucie wolności przesuwają się nasze wewnętrze granice. Robi się jakoś więcej miejsca. Jest w tym właśnie radość, której stłamszone ja rzadko doświadcza. Uwolnić się można także od swoich uprzedzeń, czy przekonań. Wtedy też się robi wiecej miejsca. Na nowe myśli, pomysły, rozwiązania.

Gdy jednak chodzi o seksualność, role płciowe, kobiecość i męskość trudno jest porzucić stereotypowe, tradycyjne myślenie. A czemu właściwie zagraża mężczyzna w szpilkach? I dlaczego niemal od razu narzuca się pytanie o jego męskość?

Charlie w pewnym momencie mówi do Loli, że to właśnie ona jest jedynym znanym mu mężczyzną, bo miała odwagę wystąpić przeciwko konwenansom i normom jej otoczenia. Ciekawe, czy przekraczając jeden ze stereotypów związanych z męskością (wygląd, ekspresja) nie utrwalamy innego, według którego takie cechy jak odwaga, czy determinacja są przypisywane mężczyznom?

Może niepotrzebnie dzielę włos na czworo? A może właśnie nieustanne zadawanie pytań nie pozwala skostnieć poglądom i przekonaniom.

Jedno jest pewne – burgund to naprawdę kolor termoforów i swetrów! Idźcie na spektakl zobaczyć dlaczego.

Teatr Dramatyczny „Kinky boots“. Autor libretta Harvey Fierstein, muzyka i słowa Cindy Lauper, tłumaczenie Michał Wojnarowski.

Zdjęcia: Krzysztof Bieliński/teatrdramatyczny.pl